Kolektyw
Dzień Po.

Kolektyw Dzień Po jest ogólnopolską grupą feministyczną zajmującą się antykoncepcją awaryjną, a także edukacją o metodach antykoncepcji. Grupa działa od 2017 roku i od tego czasu nieustannie wspiera osoby które nie chcą zajść w ciążę.

dashboard image

Zin: Samopomoc i DIY

Opór i oddolne strategie odzyskiwania kontroli nad własną płodnością oraz zdrowiem seksualnym

Ten zin powstał po to, byśmy mogły podzielić się naszą wiedzą i doświadczeniem. Piszemy go, aby wzmocnić feministyczną narrację o kontrolowaniu własnej płodności, by opowiedzieć o oddolnych praktykach odzyskiwania władzy nad naszymi wyborami reprodukcyjnymi, o wzajemnej pomocy i solidarności, a wreszcie o strategiach nadawania sobie sprawczości, którą stale się nam odbiera.

Pobierz ZIN'a
Logo kolektywu Dzień Po
Dzień Po

Opublikowano:

Oświadczenie kolektywu ws. politycznej debaty o antykoncepcji awaryjnej

Oświadczenie kolektywu Dzień Po działającego od 2017 roku, od kiedy antykoncepcja awaryjna przestała być dostępna bez recepty.

Zakaz sprzedaży antykoncepcji awaryjnej bez recepty w 2017 roku uderzył przede wszystkim w osoby nieuprzywilejowane społecznie, osoby młode i migrantki. Wielu osób po prostu nie stać na wizytę u lekarza i wykupienie recepty. Nasz kolektyw wspiera w dostępie do antykoncepcji awaryjnej, szczególnie osoby, dla których jest niedostępna.

Proponowana przez parlament ustawa, która miałaby częściowo zliberalizować dostęp do antykoncepcji awaryjnej, sprawiła, że temat ten ponownie zaistniał w debacie publicznej, a my chciałybyśmy dodać do niej swoje trzy grosze.

Powrót na tapet tematu antykoncepcji awaryjnej sprawił, że znowu musimy wysłuchiwać wypowiedzi konserwatywnych polityków i liderów opinii o "bombach hormonalnych" niweczących organizmy "dzieci", które "łykają tabletki jak cukierki".

Antykoncepcja awaryjna odpowiada na potrzebę uniknąć ciąży, także gdy zawiedzie regularnie stosowana forma zabezpieczenia. Argumenty dotyczące "chronienia dzieci" są nie tylko protekcjonalne oraz zwyczajnie manipulatorskie (nic tak nie popycha prawicowej agendy co rzekoma troska o dzieci), ale także przesiąknięte hipokryzją. Żaden z rzadko występujących skutków ubocznych zażycia tabletki "po" nie zagraża osobie bardziej niż niechciana ciąża — zwłaszcza osobie małoletniej, bo statystyki dotyczące komplikacji ciążowych są znacznie wyższe wśród osób przed 18 rokiem życia, a taka ciąża zazwyczaj jest zagrożona. Sianie paniki o zdrowiu dzieci jest w tym przypadku podobną manipulacją, co uporczywe nazywanie antykoncepcji awaryjnej "tabletką wczesnoporonną" - ma wywołać poczucie lęku i grozy.

Ograniczanie dostępu osobom małoletnim, które przekroczyły już wiek zgody, a więc mogą zgodnie z prawem uprawiać seks, jest protekcjonalne i naraża osoby na niechcianą ciążę. Niezależnie od tego, jakie mamy wyobrażenia i co nam się wydaje, rzeczywistość jest taka, że nastolatki uprawiają seks. Ten seks bywa chaotyczny, a jego ewentualne przykre konsekwencje są zwielokrotnione przez fizjologię i stygmę społeczną.

Dostęp do adekwatnej opieki zdrowotnej, w tym dostęp do antykoncepcji awaryjnej, jest powszechnie uznawany (m.in. przez organizacje międzynarodowe takie jak WHO i UNESCO) za prawo człowieka. Preparaty bazujące na octanie uliprystalu (czyli np. ellaOne) lub levonorgestrelu (to np. Escapelle, nawet trzykrotnie tańsza, lecz działająca krócej "starsza siostra" Elli) to antykoncepcja w pełni bezpieczna i dopuszczona do użycia przez osoby w wieku dojrzewania. Nie powoduje długofalowych skutków ubocznych ani szkód na zdrowiu. Wszelkie argumenty głoszące, aby było inaczej, są nieprawdziwe i celowo wprowadzają w błąd. Mają wywołać poczucie strachu. Informacje o specyfikacji, procesie testowania, ewentualnych skutkach ubocznych (które w większości przypadków w ogóle nie występują!) są ogólnodostępne w Internecie. Tym bardziej perfidne wydaje się okłamywanie przez prawicowych polityków osób, które mogłyby z antykoncepcji awaryjnej skorzystać.

Ale nie tylko prawica! Po tej części sceny politycznej i tak nie mogłybyśmy spodziewać się niczego sensownego. Proponowana i przegłosowana przez Sejm ustawa w rzeczywistości zmienia niewiele. Trudno nam postrzegać ją inaczej niż jako działanie pr-owe koalicji rządzącej, której zależy na postępowym wizerunku, chociaż niekoniecznie na postępowej polityce. Ustawa, która znosi jedynie wymóg recepty na leki na bazie octanu uliprystalu, czyli drogą ellaOne, tak naprawdę nie wpływa znacznie na poprawę dostępności antykoncepcji awaryjnej. Dotychczasowy wymóg recepty to przede wszystkim bariera ekonomiczna — bo receptę można zdobyć, jeśli jest się w stanie za nią zapłacić w receptomacie lub na szybkiej, więc najczęściej prywatnej, wizycie lekarskiej. Brak wymogu recepty na ten lek, to oczywiście pewna ulga, ale nie oszukujmy się: cena jednej tabletki EllaOne to w aptece około 150 zł. W dalszym ciągu wielu osób po prostu nie stać na nagły i niezaplanowany wydatek tego rzędu. Dlaczego w ustawie pozostał wymóg recepty na leki na bazie levonorgestrelu, które są dużo tańsze od ellaOne? Trudno nam znaleźć odpowiedz na to pytanie.

Grupą, która była wykluczona z dostępu do antykoncepcji awaryjnej i pozostanie z niego wykluczona, jest przede wszystkim młodzież. Jasne, wymóg recepty to również wymóg posiadania rodziców, którym można zaufać w razie przypału. Ale jeśli mając kilkanaście lat bez recepty możesz kupić jedynie ellaOne za 150 zł, to najprawdopodobniej w dalszym ciągu potrzebujesz zaufanych rodziców, który nie tylko mogą, ale również zechcą wesprzeć cię taką kwotą. Brak recepty znosi wymóg formalny, ale jest to tylko pozorna zmiana.

W większości krajów na świecie antykoncepcja awaryjna dostępna jest na wyciągnięcie ręki w aptekach, przychodniach i drogeriach. W wielu krajach normalizacja antykoncepcji awaryjnej umożliwiła wprowadzenie na rynek preparatów w wielu wariantach (czyli np. leków generycznych, o tym samym składzie, lecz znacznie niższej cenie niż markowa ellaOne) co oznacza, że leki są dostępne również cenowo. We Francji dla osób poniżej osiemnastego roku życia, antykoncepcja awaryjna jest tańsza lub całkowicie darmowa.

Prezydent Duda zapowiedział już, że nie podpisze ustawy. To oczywiste, że jego decyzja wynika z konserwatywnego, prawicowego światopoglądu i mówi nam wiele o tym, do jakich ról ostatecznie desygnowana jest wg niego osoba posiadająca jajniki i macicę. Jednocześnie jednak jesteśmy sceptycznx wobec tej ustawy, która w naszym odczuciu oferuje tylko zmianę symboliczną.

Zarówno w temacie aborcji jak i w temacie antykoncepcji obserwujemy to samo — nasze prawa stają się kartą przetargową i kampanią wizerunkową, a rzeczywistych zmian brak. Zamiast pozorowanej zmiany, marzy nam się kompleksowa troska obejmująca wszystkie możliwości dbania o swoje zdrowie reprodukcyjne, z aborcją włączanie. Rzeczywiście dostępne, czyli takie, dla których nie trzeba stawać na rzęsach i głowie, żeby je uzyskać.


Często zadawane pytania

Dwoma najpopularniejszymi środkami antykoncepcji dzień po są Ella One oraz Escapelle. Różnią się one nie tylko ceną, ale też okienkiem czasowym, podczas którego są skuteczne.

  • Ella One - działa do 120 godzin od stusuku seksualnego.
  • Escapelle - działa do 72 godzin od stosunku.

Jak widać nazwa "dzień po" działa nie tylko przez pierwszą dobę po stusunku, ale od 3 do 5 dni.

Odezwij się do nas

Jeśli nie stać cię za zakup tabletki Ella One lub Escapelle pamietaj o naszym wsparciu. Możemy udostępnić Ci tabletki dzień po bezpłatnie lub za symboliczne kwoty. Także jeśli jesteś niepełnoletnia i masz trudność ze zdobyciem recepty w inny sposób.

[email protected]